Pomijając jednak górskie szczyty, każdy z nas nie raz w swoim życiu stawał przed wyzwaniami, którym musiał sprostać. Czasami sam sobie wyznaczał wyzwania, czasami wyzwania stawiali nam inni.
Ja w ostatnim czasie też stanęłam przed wyzwaniem. Wyzwaniem, które wyznaczyłam sobie sama.
Postanowiłam uszyć coś dla siebie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że nie jestem po szkole krawieckiej i w życiu nie szyłam krótkiego, ocieplanego płaszcza :)
Wszystko zaczęło się od pomysły uszycia sukienki i wdzianka do tego. Sukienki już kiedyś szyłam na jakieś wesele, także wiedziałam że jakoś pójdzie. Chociaż krój i materiał sukienki był zupełnie inny niż poprzednio.
To był pomysł matka czyli pierwszy z moich szalonych pomysłów. Bardzo szybko doszłam do wniosku, że sukienka to za mało, bo tak naprawdę do czego tą sukienkę nałożę. Kurtkę mam, ale ona bardziej pasuje do spodni. Płaszcz też był, ale trochę znoszony postanowiłam więc zaszaleć i uszyć sobie krótki, ocieplany płaszcz z flauszu. Oczywiście to nie było tak, że szyłam płaszcz do sukienki. O płaszczu myślałam już od początku jesieni, ale bardziej byłam nastawiona na to, że pójdę do sklepu i kupię. Zresztą odwiedziłam kilka sklepów i jak podobał mi się krój to nie było koloru, a jak był kolor to nie było kroju :( A jak wszystko pasowało to cena była taka, że doprowadzała do zawrotu głowy.
Poszłam więc do sklepu z materiałami kupiłam wszystko co było potrzeba do uszycia sukienki, wdzianka i płaszcza i wzięłam się za szycie. I tak naprawdę jestem z siebie dumna, zdobyłam kolejny szwalniczy szczyt , wyzwanie zostało zrealizowane :)
Co prawda zdjęcia trochę kiepskie, ale nie mam gdzie tego normalnie obfotografować. W każdym razie ubrania na mnie prezentują się całkiem dobrze. Może wprawna krawcowa znajdzie w nich jakieś braki, czy usterki, ale powiem wam szczerze jestem dumna z tego co udało mi się stworzyć.
Poniżej prezentuję kolejne rękawiczki typy : dwu funkcyjne tym razem dal mojej córki :)
4 komentarze:
piękny ten płaszczyk :)
Dzięki izetta :)
Beniu... pięknie.
A rękawiczki miodzio. Miałam zamiar sama podobne popełnić ale chyba jak zawsze szewc bez butów... tfu.. rękawiczek będzie w tym roku chodził.
Dzięki kochana, to widzę że masz tak jak ja. Rękawiczki poszły w świat za nim jeszcze zdążyłam je nałożyć :) także muszę sobie drugie udziergać.
Prześlij komentarz