A propo radości i ubarwiania.
Przede mną pieczenie chleba. Lubię zapach pieczonego chleba. Od razu przypomina mi się dom babci. Nie pamiętam, żeby oni piekli chleb w domu. Ale pamiętam z dzieciństwa jak babcia robiła w domu masło i smarowała nim pajdy chleba. Chleb kupowany był u piekarza, ale mam wrażenie że smakował jakoś inaczej niż ten, który obecnie kupujemy w piekarni. A może to tylko moje złudzenie. W każdym razie przedstawiam wam dzisiaj chleb, który upiekłam poprzednio. Chleb jest pszenno-żytni z całą masą "śmieci" czyli wszelkiego rodzaju nasion itp. Dzisiaj będę piekła chleb bez śmieci, bo tak dla odmiany zażyczyli sobie moi domownicy :)
Poza tym ostatnie dni spędziłam na poprawkach krawieckich oraz na próbnym haftowaniu loga na koszulce pewnej pizzerii. Przeróbek oczywiście nie fotografowałam, bo bez sensu. Każdy wie, że przeróbki nie zawsze są atrakcyjne. Po prostu trzeba coś pozwężać, powydłużać, popruć i jeszcze zszyć. Może nie w takiej kolejności, ale trzeba się trochę napracować.
Zdjęcie loga już zrobiłam. Koszulka została już wysłana do właścicieli i czekam na decyzję co dalej z tym robimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz