Święta, święta i po świętach. Na szczęście w drugi dzień świąt pogoda w Legnicy była piękna i mogłam się wybrać razem z mężem na pierwszy w tym roku spacer po lesie. Było super.Z ziemi powychodziły już pierwsze kwiatki, w górze śpiewały ptaki, a pod nogami przebiegał co jakiś czas nasz czworonożny przyjaciel- pies.
Po udanym spacerze mogłam znowu wrócić do mojej robótki, którą w ciągu świat zdążyłam spruć już z trzy razy, bo jakoś mi rozmiar trudno dopasować. Nie pierwszy raz robię na drutach i nie jeden sweter już zrobiłam. Ale teraz moja córka wymyśliła sobie "dziurawca"i te dziury i rozciągliwa włóczka powodują, że wszystko się zwiększa. Na szczęście wzór prosty a do prucia też mam cierpliwość także nie ma problemu. Wieczorem zaczęłam jeszcze raz cudo mojej córki i już powinno być ok :) Jak skończę to Wam pokażę. A dzisiaj zamieszczam serwetę, którą wydziergałam dla siebie, o której pisałam we wcześniejszym poście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz