Sezon balkonowy rozpoczęty. Sobota była tak piękna, że wreszcie mogłam zasiąść w swoim napisałabym pięknym fotelu, ale niestety na balkonie mieści się tylko krzesło, ale wygodne. W każdym razie w sobotę mogłam wreszcie zasiąść na balkonie z kubkiem kawy na stoliku i szydełkiem w ręce. Do uszy oprócz muzyki dobiegającej od sąsiadów i głośnych rozmów kierowców nie dochodziły żadne dźwięki. W zasadzie było mi bez różnicy co dzieje się na zewnątrz. Mimo podzielnej uwagi nauczyłam się wyłączać i skupiać na tym co robię. Wiecie wyłączanie to wynik mieszkania w cztery osoby w mieszkaniu 47 metrowym, gdzie niestety nasz pokój ( to znaczy pokój mój i męża) jest równocześnie salonem, jadalnią i wspaniałym miejscem do spędzania czasu dla wszystkich domowników.Nawet mnie to cieszy, bo dzisiaj kiedy dzieci są już dorosłe wiem, że to spędzanie wspólnie czasu, mimo, że czasami marzyło się o samotności jest wspaniałym wspomnieniem i niczym nie można jego zastąpić.
Wrócę jednak do sezony balkonowego. Na balkonie najczęściej, albo czytam, albo piszę , albo robię na szydełku. Tym razem padło na szydełkowanie i wyszły z tego takie wiosenne małe cudeńka :
Obie jeżeli chodzi o wzór są takie same. Z tym, że jedna jest większa a druga mniejsza.
Tak sobie rozpoczęłam ten mój sezon balkonowy, według mnie rozpoczęcie udane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz