Były w niej bursztyny, kamienie naturalne, perełki i cała masa poplątanych sznurków. Skrzyneczka z zawartością trafiła do mnie jakiś czas temu. Wszystko leżało i czekało na swój czas. No i właściwy czas przyszedł. Wczorajszy dzień spędziłam na tworzeniu biżuteryjnych różności.
Powiem wam szczerze, bardzo mi się to grzebanie w koralikach i tworzenie różnych drobiazgów przydało.
Mogłam rozładować stres związany ze zbliżającym się weselem córki.
W zasadzie myślałam, że ślub córki nie będzie mieć na mnie wpływu- myliłam się. Na zewnątrz jestem spokojna, ale w środku trochę mniej :)
W zasadzie myślałam, że ślub córki nie będzie mieć na mnie wpływu- myliłam się. Na zewnątrz jestem spokojna, ale w środku trochę mniej :)
Ślub za 10 dni, ale ja na szczęście mam jeszcze kilka takich "robótkowych rozładowywaczy". Także będzie dobrze.
Muszę się jeszcze pochwalić. Te wspaniałe zdjęcia wykonał mój mąż :)
4 komentarze:
Oj śliczne skarby z tego wyczarowałaś a zdjęcia piękne
Dziękuję, zdjęcia tak mi się podobają, że chyba będę musiała wynająć mojego męża na stałe :)
Jakie śliczne biżutki!!!! Ta ostatnia bransoletka bardzo mi się podoba. pozdrawiam.
Dziękuję Aniu i pozdrawiam :)
Prześlij komentarz