Swetry się robią, to znaczy ja je robię, także na razie nie ma co pokazywać. Mogę jedynie opisać, że tworzę damski sweterek z cienkiej włóczki zapinany na haftki. Wzór nie jest skomplikowany jedynie ryż i lewe oczka, ale ze względu na to iż włóczka jest bardzo cienka dzierganie trochę czasu zajmuje.
Dzisiaj będzie trochę kulinarnie. Dalej piekę chleby. Moja rodzinka nie ma jeszcze dosyć mojego chleba (przynajmniej nic nie mówią), także z uporem maniaka robię to dwa razy w tygodniu. Przepis na chleb podawałam w jakimś wcześniejszym poście. A dzisiaj chciałam wam pokazać jak wyglądają poszczególne etapy pieczenia mojego chleba.
Piekłam różne chleby: z gotowych mieszanek, pszenno- żytnie, na drożdżach, na zakwasie. Od jakiegoś czasu mimo, że pieczenie tego chleba, a w zasadzie jego przygotowanie jest czasochłonne piekę żytnie pełnoziarniste i po prostu żytnie na zakwasie. Czasami wsypuję do nich jakieś dodatki typu ziarna słonecznika, dyni, siemię lniane czy płatki owsiane, a czasami po prostu piekę czyste czyli bez żadnych dodatków.
Czasochłonność pieczenia tego chleba polega na tym, że dzień wcześniej trzeba wyciągnąć zakwas z lodówki i po prostu go dokarmiać. Poza tym, kiedy już zarobi się ciasto na chleb musi ono swoje odleżeć. Jednak mimo czasochłonności, wypiekanie chleba na zakwasie bardzo mi się podoba :)
A oto kolejne etapy pieczenia mojego chleba.
Pierwszy etap to dokarmianie zakwasu. Etap ten zaczyna się wieczorem przed dniem w którym zamierzam piec chleb. Niestety nie zrobiłam zdjęć z tego etapu. Generalnie etap ten polega to na tym, że najpierw zakwas, który miałam w lodówce wyciągam z lodówki i pozwalam mu na osiągniecie temperatury pokojowej. Po godzinie przelewam go do miski i dodaję do 200 g zakwasu po tyle samo wody i mąki żytniej, u mnie jest to po 150 g. Ilość dokarmianego zakwasu jest większa z tego względu, że piekę od razu 3 chleby (oszczędność energii i czasu). Po trzech godzinach czynność dokarmiania powtarzam, po czym odstawiam dokarmiony zakwas na 8 - 10 godzin w ciepłe miejsce (u mnie to jest koło kaloryfera). Rano czyli po tych 8- 10 godzinach zakwas znowu dokarmiam i odstawiam na trzy godziny.
Po trzech godzinach biorę się za rozdzielanie zakwasu. Do trzech misek trafia : 200 g zakwasu, 600 g mąka żytnia, 1 łyżka soli, 1 łyżka miodu, woda. Śpieszę wytłumaczyć, że 200 g zakwasu to wagowo nie jest 200 g. To znaczy metodą prób i błędów doszłam do tego, że do miarki spożywczej (kubek z podziałką na mąkę, cukier i wodę) wlewam zakwas i odmierzam go na podstawie miarki na mąkę, patrząc, żeby dochodziło do 200 g. Może to dziwne, ale próbowałam inaczej to znaczy ważyć 200 g zakwasu, ale wtedy chleb mi najzwyczajniej w świecie nie wyrastał. Od jakiegoś czasu robię właśnie tak i chleb wyrasta jak trzeba.
Miski ze wszystkimi składnikami wyglądają tak jak na zdjęciu poniżej. Dzisiaj są to cztery miski, bo piekę 4 chleby: dwa dla mojej rodzinki, a dwa dla znajomej.
Później biorę do ręki mikser i mieszam. Wiem, że prawdziwy wypiek chleba to pracowanie rękami, ale jakoś jeszcze nie doszłam do tego etapu i niestety wolę trochę sobie usprawnić działanie czyli w ruch rusza mikser.
Po wymiksowaniu ciasto na chleb wygląda właśnie tak.
Ciasto na pierwszym zdjęciu jest z mąki żytniej. Na drugim z mąki żytniej pełnoziarnistej, dlatego jest ciemniejsze.
Tak wyrobione ciasto trafia do blaszek. I po wygładzeniu, porobieniu wgłębień trafia na 3-4 godziny do piekarnika nagrzanego do 50 stopni celcjusza.
Następnie nagrzewam piekarnik do 200 stopni i chleb piecze się przez 60 min, po czym temperatura zostaje zmniejszona do 190 stopni i chleb piecze się jeszcze przez 30 min.
Po 1,5 godzinnym siedzeniu w piekarniku chleb wyciągam z blaszek, odrywam papier i układam go do wystygnięcia.
A później no cóż, można jeść :) Na przykład z masłem lub przygotowaną wcześniej domową konserwą mięsną.
Oczywiście wszystko można przyspieszyć używając maszynki do pieczenia chleba, ale ja takowej maszynki nie mam i jak na razie piekę chleb w taki sposób :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz